🍌 Nano Banana: Czy ten edytor o śmiesznej nazwie to „Midjourney Killer”, na którego czekaliśmy?
Słuchajcie, musimy porozmawiać o słoniu w składzie porcelany… a właściwie o bananie w serwerowni Google.
Kiedy w zeszłym tygodniu Google po cichu (a potem dość głośno na X/Twitterze) wypuściło nowy model do edycji i generowania obrazów o nazwie kodowej „Nano Banana”, myślałem, że to żart. Serio? Po „Bardzie” i „Gemini”, wchodzimy w fazę owocową? Czy to jakiś dziwny fork edytora tekstu nano dla fanów hackowania na diecie?
Nic z tych rzeczy. Spędziłem ostatnie 48 godzin, katując to narzędzie w Google AI Studio i powiem wprost: przestańcie się śmiać z nazwy, zacznijcie bać się jego możliwości.
Oto dlaczego Nano Banana (oparty na architekturze Gemini 2.5 Flash Image) może być najważniejszą premierą tego lata.
Czym w ogóle jest Nano Banana?
W skrócie: to nowy, lekki i piekielnie szybki model multimodalny Google’a, który specjalizuje się w inteligentnej edycji obrazu.
Do tej pory, jeśli chciałeś zmienić koszulkę na wygenerowanej postaci w Midjourney czy Flux, musiałeś bawić się w zewnętrzne narzędzia, inpainting z maskowaniem, albo liczyć na to, że „Vary Region” nie dorobi postaci trzeciej ręki.
Nano Banana zmienia zasady gry. To nie jest tylko generator („narysuj kota”). To edytor konwersacyjny. Rozmawiasz z nim jak z grafikiem, który siedzi obok ciebie i (o dziwo) naprawdę rozumie, o co ci chodzi.
3 Rzeczy, które Nano Banana robi lepiej niż konkurencja
1. „Zmień to, ale zostaw tamto” (Consistency Protection)
To jest ten „święty graal”, o którym wszyscy marzyliśmy. Wgrałem do Nano Banana zdjęcie mojego psa na kanapie i napisałem: „Zmień kanapę na wiktoriański tron, ale psa zostaw bez zmian”.
W innych modelach pies zmieniłby rasę, oświetlenie albo dostałby monokl. W Nano Banana? Mój pies pozostał moim psem – co do piksela – a kanapa zmieniła się w welurowy tron. Model rozumie kontekst obiektów (Object Awareness) na poziomie, którego do tej pory nie widzieliśmy w modelach klasy „Flash” (czyli tych szybkich i tanich).
2. Tekst, który nie wygląda jak hieroglify
Pamiętacie czasy (czyli… rok 2023), kiedy AI nie potrafiło napisać słowa „STOP” na znaku drogowym? Nano Banana w końcu dowozi temat typografii.
Zrobiłem test na plakat eventowy: „Neonowy znak z napisem 'AI SUMMER 2025′ w stylu cyberpunkowym”. Wynik? Bezbłędny spelling za pierwszym razem. Co więcej, model rozumie prośby o font matching – jeśli edytujesz zdjęcie z istniejącym tekstem, Banana potrafi podmienić treść, zachowując krój pisma. To gigantyczne ułatwienie dla twórców memów i marketerów.
Werdykt: Czy warto?
Na ten moment (koniec sierpnia 2025) Nano Banana jest dostępny za darmo w ramach limitów w Google AI Studio oraz dla subskrybentów Gemini Advanced.
Czy to zabójca Photoshopa? Jeszcze nie. Czy to zabójca żmudnego maskowania w Stable Diffusion? Zdecydowanie tak.
Jeśli zajmujesz się content marketingiem, robisz mockupy albo po prostu chcesz szybko przerobić fotkę z wakacji bez nauki skomplikowanych narzędzi – Nano Banana to obecnie najlepsze narzędzie na rynku. Nawet jeśli brzmi jak nazwa koktajlu białkowego.

Opublikuj komentarz